środa, 8 maja 2013

Nowy kolor?

Przez majówkę mnie nie było, ale kiedy wróciłam do domu, to następnego dnia zaraz wybrałam się z Ori do moich dziadków, którzy mieszkają w Goleszowie. Jakoś tutaj bardziej wolę wychodzić na zewnątrz z Origami, ponieważ więcej tutaj miejsc, gdzie można bez problemu spuszczać psa ze smyczy, gdyż mało ludzi (których można obskoczyć) oraz mało dróg z mnóstwem aut. Mamy tutaj ulubioną polankę, o której już w którymś poście wspominałam, gdzie praktycznie codziennie bywamy i rzucamy frisbee :) W zasadzie zawsze ujrzę na niej w oddali jakiegoś zająca (wczoraj Ori nawet pogoniła jednego hen do lasu) lub sarnę, ale na szczęście zazwyczaj Origamka jest zajęta czymś innym i nie zauważy, a jeśli już, to dziwnym trafem mam farta i udaje mi się ją jeszcze złapać ;) Dzisiaj taka cudowna pogoda, że jak tam byłyśmy, to aż żałowałam, że nie wzięłam żadnego kocyka, by sobie siupnąć :D
Dziś ani saren ani zajęcy nie było, lecz pojawiło się mnóstwo mleczy. Widok hasającego psa wśród kwiatów piękny! Jednak po powrocie do domu niespodzianka. Wygląda zabawnie, jednak mycie i ścieranie tego już takie nie jest ;)


4 komentarze:

  1. Hah,żółta Origamka wygląda ładnie. Współczuję ścierania koloru :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyjemnie się czyta post z większą zawartością tekstu ;)

    Ori przepięknie wygląda :D
    Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  3. Alicjo przyznaj się, że pomalowałaś Origamke :D

    OdpowiedzUsuń